Katecheza 12 - Boże dziedzictwo

Kronikarz Polski a zarazem biskup Jan Długosz daje w „Dziejach Polski” zapraszającą do pokory charakterystykę naszego narodu:

„Szlachta polska sławy chciwa, do łupieży skłonna, niebezpieczeństwem i śmiercią gardząca, w obietnicach niesłowna, poddanym i niższym ciężka, w mowie nierozważna, mad możność rozrzutna (…) Gmin miejski skłonny do pijaństwa, kłótni, zelżywości i zabójstwa tak, iż trudno znaleźć naród równie skalany zabojami i domowymi klęskami…Kocha się w zabobonach i gusłach, nowości chciwy, w budowlach niestały, pozostaje na sprzętach podłych, lekkomyślny, umysłu gorącego, nieukrócony...Polacy przybyszów i ludzi cudzych rzadko przypuszczają do rządu i urzędów, a jeśli się to trafi, to nigdy bez zawiści (…) Nie miłują ani cnoty, ani nauki, ale zlecają godności i urzędy tym, którzy większe bogactwa mają lub umysł zuchwały mają…”

Ten opis nie napawa optymizmem, ponieważ to przecież nasz obraz.

Z drugiej zaś strony znajdujemy jednak i taką wypowiedź angielskiego pisarza i dziennikarza Gilberta Chestertona / Dżilberta Czestertona/:  ”Moja instynktowna sympatia dla Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej – i rzec mogę- wyrobiła sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół”... „Doszedłem… do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa, Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku obok powyższych wartości namiętną nienawiść do Polski”.

Te słowa przynoszą dumę i budzą poczucie naszej polskiej godności i wartości. Rodzi się pytanie: Jak pogodzić tę sprzeczność? Gdzie tkwi klucz do znalezienia źródeł naszej wielkości mimo wielu powodów do wstydu? A może inne pytanie; Kiedy stajemy się wielcy, choć na co dzień jesteśmy tacy słabi?

Odpowiedzi spróbujmy szukać w świetle wiary. Może jest zawarta w słowach objawienia: „moc w słabości się doskonali”. Może od naszej wiary zależy nasza przyszłość?

Takie spojrzenie ( na naszą przeszłość i przyszłość) staje się uzasadnione, gdy uświadomimy sobie, że według teologów naród może być obdarowany powołaniem jak każdy człowiek. Powołaniem realizowanym wobec świata i ludzkości. Casus „Narodu Wybranego” jest jednoznaczny. Ks. Augustyn Pelanowski ujmuje to w słowach: „ Bóg z perspektywy wieczności przypatruje się narodom, a ściślej Kościołom w narodach. Wybiera te, które Go wybierają”.

Jakie jest więc nasze polskie powołanie? Sięgnijmy do świadectw.

W 1608 roku włoskiemu jezuicie   Gullio Mancinellemu , w młodości przyjacielowi Św. Stanisława Kostki  ukazała się  Matka Boska i wypowiedziała: „Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Jest to królestwo przeze mnie  bardzo umiłowane i wielkie rzeczy dla niego zamierzam”.

W 1850 roku w czasie ciemnego czasu zaborów Mikołaj Sikatka z Lichenia od tej Królowej Polski usłyszał: „ Z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości…” A w 1877r. zostało skierowane do Wandy Malczewskiej niejako dopowiedzenie: „Polska na moją prośbę  będzie wskrzeszona i wszystkie jej części będą złączone”.

Z kolei w zupełnie innej rzeczywistości w 1932 r. , gdy nasza ojczyzna już  się odrodziła, wizjonerka zwana „Podlasianką” nakreśliła porywającą wizję przyszłości:  „Polska jest wezwana do wielkiej misji”

Te wizję zdawała się potwierdzać s. Łucja z Fatimy, wypowiadając „Naród Polski… odczyta i zrealizuje prawdziwe cele ludzkości. Od niego zależeć będzie przyszłości Europy”.

I wreszcie ta najbardziej znana obietnica dana przez Chrystusa świętej siostrze Faustynie : „Polskę szczególnie umiłowałem…Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostatnie przyjście moje”.

Wielu słysząc te słowa mogłoby wzruszyć ramionami. Popatrzmy jednak na historię Polski i spróbujmy ocenić ich prawdziwość. Kilka przykładów:

1) W czasie potopu szwedzkiego król Polski i biskupi Polski napisali list do papieża z prośbą o pomoc. Aleksander VII odpowiedział: „To Pani Polski…Ją królową ogłoście, przecież sama tego chciała”.W 1656 r. po     cudownej obronie Jasnej Góry w katedrze lwowskiej Jan Kazimierz dokonał aktu uroczystego ślubowania i oficjalnie nazwał Matkę Bożą  Królową. W ciągu kilku lat Szwedzi, którzy zajęli prawie cały kraj, zostali z niego wypędzeni.

2)   Po przepowiedniach z czasów zaborów po 123 latach przyszła niepodległość wymodlona przez przodków.      Błagali oni – choć brzmi to niemal bluźnierczo – o wielką wojnę między zaborcami. Ta wojna przyszła, ponieważ miara zła się przebrała. Przyniosła wiele  grobów, również naszych rodaków,  Ale z grobu zmartwychwstała Polska, a powstając ocaliła Europę „cudem nad Wisłą”.

3)  Aresztowanie Prymasa Tysiąclecia na 3 lata, które miało zamknąć mu usta. Ten sługa Boży wykorzystał jednak ten czas na przygotowanie programu Wielkiej Nowenny przed 1000 – leciem Chrztu Polski i Ślubów Jasnogórskich oraz peregrynacji  kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w naszej Ojczyźnie. A to odrodziło nasz naród.

4)  Oazowy Ruch Światło – Życie założony przez sługę Bożego ks. Blachnickiego, który jak się szacuje formował do 2 mln. młodych ludzi. Okazało się, że czytanie Biblii, wspólna modlitwa, udział we mszy świętej może zrodzić fundamenty wspólnoty, na której mogła późnej wyrosnąć wolność.

5) Związana z Oazą Krucjata Wyzwolenia Człowieka –ruch trzeźwościowy, który był wypełnieniem proroctw ks. Markiewicza z czasów zaborów: „albo Polska będzie trzeźwa. Albo jej nie będzie wcale”.

6) Realizacja zapowiedzi z Fatimy, Jan Paweł II,” Solidarność”, strzały na placu św. Piotra, miliony słuchających Ojca Świętego, upadek „bezbożnego komunizmu” i wolność wielu narodów i państw. Także początki naszej polskiej wolności. Do dziś pamiętam, kiedy tę wolność w wymiarze społecznym poczułem, choć jeszcze nie potrafiłem nazwać. Było to w czasie powrotu ze słynnego Apelu Jasnogórskiego, na którym św. Jan Paweł II rozważał „Jestem. Pamiętam, Czuwam”. Przed powracającymi tysiącami młodymi ludżmi, śpiewającymi: „Czy wy wiecie, że my mamy Papieża, Papieża w którym mieszka Święty Duch” rozstępowały się kordony milicji. Dało się odczuć, że to zrobienie miejsca dla zajmującej całą ulicę katolickiej, wierzącej, praktykującej młodzieży to coś więcej, niż tylko kwestia porządkowa. I najciekawsze jest to, że w zachowaniu milicjantów dało się rozpoznać, że oni też zaczynali to rozumieć. Ci młodzi katolicy i Polacy nieśli tchnienie wolności wyrastającej na fundamencie wiary.

Te przykłady pokazują zaskakującą zbieżność aktów politycznych i rzeczywistości nadprzyrodzonej. ... Przypadek czy coś więcej? A może rzeczywiście nasza słabość została przemieniona mocą Bożą, której zawierzyliśmy, identyfikując się ze słowami Jana Pawła II: „Totus Tuus” – „Cały Twój”? I te słowa stały się ciałem?!

Jakie jest więc owo Boże powołanie Polski i polskiego Kościoła?

W przeszłości według teologów  było nim przekazanie depozytu wiary na wschód Europy. Dostrzegają to w misji św. Jadwigi wobec Litwy, która przyjęła chrzest, jak również w powstaniu na mocy Unii Brzeskiej w 1596r. Kościoła Unickiego gromadzącego prawosławnych uznających zwierzchność papieża.

Może się oczywiście zrodzić pytanie: Dlaczego zostaliśmy wybrani?

Odpowiedz w świetle wiary jest prosta - ponieważ to my Boga wybraliśmy. Ks. Pelanowski wyjaśnia: „Bóg…wybiera te narody, które Go wybierają, bo powołane są wszystkie, które miały łaskę wiary w Chrystusa”.

Ten nasz wybór dostrzega w tym że:

1) jako Polacy wciąż  z  drżeniem czcimy Słowo Boże,

2) wciąż się spowiadamy tzn. uznajemy prawdę  o Bogu, dającym zbawienie i sobie samych – ludziach grzesznych... a prawda to warunek nawiązania relacji ze Stwórcą.

3) wciąż jeszcze się spieramy o rolę Boga i Jego prawa w życiu jednostek, społeczeństwa i narodu. W innych miejscach świata i Europy nie jest to już ważne, nawet dla nazywających się katolikami.

Czego nas może nauczyć dzisiejsza katecheza?

1) Jest zaproszeniem do patrzenia na siebie, naród i Kościół w Polsce w wymiarze nadprzyrodzonym. Nasze istnienie i to, co robimy ma znaczenie w oczach Bożych.

2) Boże powołanie jest zadaniem wypełnianym w wymiarze indywidualnym i zbiorowym i niesie w sobie zalążek wielkości. Ta wielkość może się stawać, wciąż na nowo, naszym udziałem.

3) Jest pokorną prośbą o wdzięczność wobec Boga, który dał nam tak wiele i o docenianie Jego darów, nawet jeśli wpisany jest w nie krzyż.

I na koniec modlitwa nie prośby, lecz właśnie dziękczynienia za powołanie nasze, Ojczyzny i Kościoła, powołanie,  którym byliśmy i jesteśmy obdarowani.

„O Jezu, dobry Pasterzu, przyjmij nasze uwielbienie i naszą pokorną podziękę za wszystkie powołania, którymi za pośrednictwem Twego Ducha hojnie i nieustannie obdarzasz swój Kościół”. Amen.

ks. Włodzimierz Machura