Plebania (fotoreportaż)Plebania - obok kościoła główny budynek każdej parafii. Czasami nazywana domem parafialnym. Chciałbym, by ta w Rodakach była nie tylko mieszkaniem księdza, ale także miejscem, gdzie się spotykamy i rozmawiamy o ważnych i tych mniej ważnych sprawach. Niestety, plebania w naszej parafii jest w takim stanie, że tematem głównym rozmów jest to, że nadaje się do gruntownego remontu. I to od fundamentu, aż po dach.

Wybudowana w latach pięćdziesiątych z tzw. szlaki, nie remontowana, zwłaszcza piętro, dzisiaj jest raczej ruiną. Piszę to z premedytacją, choć wiem, że niektórzy, patrząc na nią z zewnątrz, powiedzą: przesada. Dlatego w ciągu ostatnich dni przewinęło się przez nią kilkadziesiąt osób z Rodak i Ryczówka. Zazwyczaj po "zwiedzaniu" następowała długa cisza. Mało kto spodziewał się, że jest w takim stanie.

Oczywiście nie wszyscy na plebanię mogą wejść, jest to fizycznie niemożliwe. Niech zdjęcia opowiedzą, jaka jest "rodacka" plebania.

Zwiedzanie zacznijmy od dołu. Około 30 lat temu dwa główne pomieszczenia i przedpokój zostały obite modrzewiową boazerią. Taka była wtedy moda. Wiem, że już wtedy sufit w salonie, lub, jak kto woli, w jadalni był popękany. Nierówna podłoga z desek pokryta jest resztkami farby. Wątpliwą ozdobą salonu jest metalowy "kominek". Z salonu wychodzimy na werandę. Jej podłogę stanowi popękany, porośnięty mchem i trawą beton (pod nim jest nieczynny do dziesiątków lat garaż) i kilka płytek, jakie zostały z czasów układania ich w kościele. Z werandy widać doskonale, że południowa ściana budynku sypie się w wielu miejscach, a ostukana wydaje w innych miejscach głuchy dźwięk, pod tynkiem jest tam już powietrze. Nad werandą dynda na drutach pokryta cementem lampa (aby powiększyć zdjęcia, trzeba na nie po prostu kilknąć).

 

Z salonu idziemy po starym gumolicie kryjącym zniszczoną podłogę do kuchni. Meble, które tu się znajdują są bardzo zniszczone. Pourywane drzwiczki są normą. Jest też dziwny, zniszczony okap kuchenny i stare, popękane okno. Podłoga oczywiście także jest zrobiona ze starych desek. Całości dopełniają brudne ściany. Szczególnie widać to w przylegającej do kuchni spiżarce. Sanepid miałby tu używanie. Remont pilnie potrzebny!

Najwięcej emocji budzi jednak piętro plebanii. To tu znajdują się właściwe mieszkania dla księdza. Tyle tylko, że mieszkać tutaj się po prostu nie da. Ostatnio ktoś tu mieszkał w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Popękane sufity, ściany, podłoga, brudne i zagracane poddasza - to widok nędzy i rozpaczy. Według fachowców - budowlańców trzeba zerwać dach, wzmocnić ściany, zrobić wszystkie instalacje, wymienić podłogę i nie wiadomo co jeszcze. Straszne! Zresztą widać to na zdjęciach.

 

I jeszcze mały rzut oka na plebanię z zewnątrz. Jeszcze raz patrzymy na zniszczoną werandę, stare okna, nieużywany garaż czy pordzewiałe metalowe drzwi wejściowe.


Killku budowlańców oceniło stan plebanii na krytyczny. Trzeba zlikwidować boazerię. Co się pod nią kryje, tego nie wie nikt. Do wymiany jest instalacja energetyczna i wodno ? kanalizacyjna. Oprócz dachu trzeba wymienić stropy itd. O zbiciu tynków i ociepleniu nawet nie wspominam.

Ponieważ pochodzę z Sosnowca, jak Edward Gierek zadaję pytanie: to co, pomożecie?

ks. Jarosław Kwiecień