Katecheza 11 - II wojna światowa - Kościół znakiem sprzeciwu

Współczesny historyk angielski Ian Kershaw /czyt.: Ajan Kerszoł/ zauważa:

„..w planach germanizacyjnych dla Europy Wschodniej nie było miejsca dla Kościoła Katolickiego”. Dodajmy-tym bardziej nie było go w strefie wpływów komunistycznej Rosji sowieckiej, dla której duchowieństwo i ludzie wierzący to „wroga klasa”.

Poprzednia katecheza starała się nakreślić tło polityki tych 2 zbrodniczych państw i systemów politycznych wobec Polski i Kościoła oraz przedstawić jej skutki. Były cytaty, tytuły dokumentów, miejsca – przynajmniej niektóre i liczby.

W tej katechezie z cyklu „Wiara i patriotyzm” będziemy starali się przywołać konkretne postacie i dzięki nim odczuć, doświadczyć co to znaczy być patriotą i mieć wiarę?” Co to znaczy  „”być znakiem sprzeciwu”?

Zmarły abp Kazimierz Majdański w książce „Będziecie moimi świadkami” opisuje los polskich duchownych uwięzionych, a właściwie skazanych na okrutną śmierć w obozie koncentracyjnym w Dachau. Oczywiście nie było to jedyne miejsce, gdzie ich więziono. W samym Auschwitz było ich ok.50. Ich symbolem jest św. Maksymilian Maria Kolbe. Znamy jego losy.

W Dachau przebywało 1786 polskich duchownych, wśród nich autor książki. Połowa z nich zginęła wskutek tortur, doświadczeń pseudomedycznych i w komorach gazowych.

Jaki był ich los? Przywołajmy choć kilka postaci:

1) Ks. Emil Szramek – zmarł 13.01.1942r. pozostawiony na mrozie pod  kranem z cieknącą wodą.
2) Ks. Kazimierz Gostyński – zmarł 06.05.1942r., wysłany do komory gazowej;
3) Ks. Franciszek Dachtera – zmarł, gdy jako „królikowi doświadczalnemu” 4 razy wszczepiano mu  tak jak blisko 300 polskim duchownym malarię.
4) Ks. Ludwik Giertyngier – dobity przez kapo, który najpierw skakał mu po brzuchu.
5) Ks. Stanisław Kubski – zmarł z wycieńczenia, gdy wraz z 1400 księżmi  odbywał karne ćwiczenia trwające non stop od Wielkiego Poniedziałku do Poniedziałku Wielkanocnego
w 1942 r.
6) Ks. Frelichowski – w czasie epidemii tyfusu w szpitalu obozowym dobrowolnie usługiwał chorym, zaraził się i umarł, do końca ich spowiadając.

I można by tak długo wymieniać. Wśród nich był także bp. Michał Kozal, który zanim jeszcze trafił do Dachau ofiarował swoje życie za „wolność Polski i Kościoła”. Bóg przyjął i jego ofiarę. Dziś możemy dodać – w duchu wiary – „mamy nadzieję”.

Wobec tej ofiary stajemy z pokorą i czcią, zwłaszcza że zostawili znak szczególnej wierności Bogu i ojczyźnie, a może bardziej ojczyźnie i Bogu.
Otóż jak opisuje abp Majdański był w Dachau dzień, gdy zabrano na Lagerstrasse /lagersztasse -ulicy obozowej/ wszystkich polskich kapłanów i złożono im propozycję: „każdy może wyjść z obozu i być księdzem, ale pod warunkiem podpisania listy narodowości niemieckiej”. Jak mówi wspomniany świadek: „nie wystąpił ani jeden”. Pozostali wierni Bogu i Polsce, a właściwie Polsce i Bogu. Patriotyzm i wiara stały się jednością.

I kolejna jej odsłona: wyjątkowa na tle całego świata. Ostatni rok przyniósł dla naszego narodu i kraju szczególnie mocne doświadczenie oskarżeń o współudział w zrealizowanym przez Niemców Holokauście – zagładzie Żydów. Bolesne tym bardziej, że oparte na kłamstwach, którym nie pozwolono nam się przeciwstawiać przez dziesiątki lat.

Dlatego warto przywołać godną pamięci wyjątkową postać: Zofię Kossak-Szczucką – osobę głębokiej wiary i patriotkę, która w sierpniu 1942 r. opublikowała wydany w konspiracji  dokument: „ Protest”. Był to protest przeciwko niemieckiemu planowi zagłady Żydów i przeciw milczeniu świata wobec tej zbrodni.
Czytamy w nim min. : „Zabieramy przez to głos my, katolicy – Polacy. Uczucia nasze względem Żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej zdajemy sobie sprawę z tego ,że nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie – to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni. Nie chcemy być Piłatami…”. I autorka potępia zbrodnie Niemców. Jednocześnie tych członków naszego narodu, którzy na nie przyzwalają lub w nich uczestniczą potępia i wyklucza z narodu Polaków. Pisze:

„Kto tego nie rozumie, kto dumną, wolność przyszłość Polski śmiałby łączyć nikczemną radością z nieszczęścia bliźniego – nie jest ani katolikiem, ani Polakiem. (…) Kto z nami tego protestu nie popiera, nie jest katolikiem”.

W przywołanych tu słowach odczytujemy motywację. Jest nią miłość bliźniego i Boga. Jest to więc motyw wiary, który daje siłę do przyjęcia postawy chrześcijanina i dumnego Polaka.

Zofia Kossak-Szczucka nie zatrzymała się przy tym na słowach. Była współzałożycielką Rady Pomocy Żydom –„Żegota”, jedynej takiej konspiracyjnej organizacji w okupowanej Europie. Poniosła tego konsekwencje. Aresztowana w 1943 r. trafiła do Auschwitz, później na Pawiak. Skazana na śmierć, cudem jej uniknęła, uratowana akcją polskiego podziemia.

Czytając to, co napisała i patrząc na jej życie, dostrzegamy pełen blask świadectwa, jakie dała miłości do Chrystusa i miłości do Polski, wierze i patriotyzmowi.
Kolejnym znakiem jedności wiary i patriotyzmu była rola i losy polskich duchownych w powstaniu warszawskim. W gazetce „Walka śródmieście” z 26.08.1944 r. czytamy:

„ Dwa są symbole sierpniowego Powstania i walczącej Warszawy: biały orzeł na czerwonym tle i ksiądz z biało – czerwoną opaską (…), który wśród kul i bomb spieszy na swój kapłański posterunek”.

Oczywiście można powiedzieć – wzruszając ramionami – że słowa te napisano w środku powstania, gdy trzeba było wlewać nadzieję i zapalać do walki. Ale paradoksalnie właśnie ten argument wskazuje, że zawierają one prawdę. Skoro bowiem użyto polskiego kapłana jako symbolu, tzn. że jego postać tak była odbierana.

Czym sobie duchowni polscy na to zasłużyli? Odpowiedź brzmi: postawą. I znów warto przywołać kilka przykładów.

1) Arcybiskupa Szlagowskiego – zastępującego prymasa Polski i zarazem proboszcza parafii warszawskiej. Gdy Niemcy zażądali, aby wyjechał z Warszawy, stwierdził: „jestem biskupem Warszawy i proboszczem parafii św. Barbary. Tu mieszkają moi diecezjanie i parafianie. Mam obowiązek być wraz z nimi i wśród nich…”. I pozostał.

2) Księdza Józefa Stanka, pseudonim „Rudy” – kapelana AK, jednego z 270 pełniących tę funkcję.  22 IX zaproponowano mu, by odpłynął – póki można – na drugi brzeg Wisły. Odmówił, oddając miejsce rannemu. Schwytany przez Niemców, został powieszony pośród okrzyków SS-manów, zapamiętanych przez świadków : „Ci są najgorsi. Nie Anglicy,nie Żydzi. Ci w czarnych kieckach. To są diabły”. Przywołani świadkowie  mówią, że gdy był  wieszany, błogosławił odprowadzanych  na poniewierkę mieszkańców i wziętych do niewoli powstańców.

3) Księdza Władysława Bukowieckiego , apostoła Kazachstanu. Zesłany na Syberię, mówił:
”W łagrach kapłan jest najbardziej potrzebny”. I służył ludziom w tych łagrach, a przez 13 lat w więzieniach. Aby służyć im do końca, odmówił powrotu do Polski, choć miał taką możliwość. Powiedział: „ W Polsce jest wielu kapłanów. Tutaj nie”. Jak opisuje to autor jego biografii pt. „Brzemię” oficer KGB  nie mógł tego pojąć. Z kolei ksiądz Tadeusz  Fedorowicz, gdy zobaczył wywożonych 28 VI 1940 r. w bydlęcych wagonach na „nieludzką ziemię” - tak „jak stał” - wskoczył do pociągu – choć nie musiał – i pojechał n a poniewierkę z rodakami: Polakami, braćmi i siostrami.

Rzeczywiście duchowni i świeccy mogli być symbolem wiary w Boga i miłości do ojczyzny. Powiedzieli „nie” zbrodniczym totalitaryzmom: niemieckiemu nazizmowi i sowieckiemu komunizmowi. Można ich było zabić, ale nie można ich było pokonać.

Czego nas uczy ta katecheza?

1) Droga do „bycia symbolem” wiedzie przez osobiste wybory dokonywane w sercu i sumieniu. Aby te wybory były „Boże” i „Polskie” potrzeba osobistej więzi z Bogiem i wewnętrznej identyfikacji z Ojczyzną – Polską. Tutaj każdy  może okazać się wierny mimo ludzkiej słabości. Abp Majdański opisuje i taką sytuację w Dachau: oto w baraku polskich duchownych rozległ się głos: „ przepraszam was, przepraszam brata, któremu zabrałem kawałek chleba”...  Głód chleba nie zasłonił jednak – dzięki łasce Bożej – Boga, Ojczyzny i Honoru. Każdy jest słaby, zwłaszcza gdy umiera z głodu, ale każdy również zaproszony jest do  wielkości, którą może osiągnąć dzięki mocy ducha.

2) Bycie znakiem sprzeciwu miało i ma sens. O ile zechcemy nim być jednostkowo - każdy z osobna i wspólnotowo- wszyscy razem jako katolicy i Polacy. By tak się stało, potrzeba łaski Bożej.

Dlatego na koniec słowa modlitwy Ireny Pokrzywnickiej, malarki, która namalowała obraz zwany Matką Boską  Armii Krajowej:
„Spraw, abyśmy nie osłabli i nie szukali odpoczynku w zdradzie Twoich przykazań. Daj mądrą przenikliwość zła i dobra. Daj odwagę Prawdy”.

ks. Włodzimierz Machura