Dożynki czyli dziękczynienieRudyard Kipling, autor „Księgi dżungli” w szczytowym momencie swej kariery zarabiał krocie. Ktoś policzył, że za jedno słowo książki pisarz dostawał 10 szylingów. Pewnego dnia kilku jego studentów wysłało mu dla żartów 10 szylingów razem z prośbą: „Proszę nam przysłać pańskie najlepsze słowo. W odpowiedzi Kipling napisał: „Dziękuję”.

Wespazjan Kochowski w „Psalmodii polskiej” napisał z lekkim przymrużeniem oka:

Panie! I za to dziękować Ci trzeba,
Żeś gębie mojej dał dostatek chleba.

Staropolskim zwyczajem, ale przede wszystkim z potrzeby wiary, serca i rozumu przychodzimy zatem dzisiaj, by Panu Bogu powiedzieć: dziękuję. Zwłaszcza, że mam wrażenie, że czynimy to stanowczo za rzadko.

Dożynki w różnych okolicach nazywano kiedyś obrzynkami, wyżynkami, okrężnem (od dawnego zwyczaju obchodzenia lub objeżdżania, a więc okrążania pól po zbiorze zboża), wieńcowem lub wieńczynami (bo najważniejszym atrybutem tego święta jest wieniec żniwny). 

Dożynki obchodzono w Polsce już w XVI wieku, kiedy rozwinęła się gospodarka folwarczno-dworska. Właściciele majątków ziemskich urządzali je dla żniwiarzy w nagrodę za wykonaną pracę i zebrane plony.

Do towarzyszących obrzędowi dożynek praktyk, w których zachowały się relikty archaicznych obrzędów, należały do niedawna zachowane zwyczaje związane z ostatnią garścią, kępą lub pasem niezżętego zboża, które czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości wegetacji zbóż i  urodzaju. Ziemię wokół starannie pielono, aby w następnym roku chwasty nie zarastały pola. Strojono ją wstążkami i kwiatami, często też układano między kłosami na płaskim kamieniu chleb i sól oraz monetę. Ostatnią pozostawioną czas jakiś na polu kępkę zboża ścinano bardzo uroczyście. Najczęściej robil to najlepszy żniwiarz albo sam gospodarz.

Na Podlasiu i południowo-wschodnim Mazowszu dożynki nazywano długo okrężnem. W nazwie tej znalazł odbicie znany wielu narodom stary rytuał rolniczy obchodzenia lub objeżdżania pól, którego celem było wyznaczanie granic pola i jego ochrona przed klęskami żywiołowymi. Z biegiem czasu tradycyjne okrężne stawało się zwyczajem żniwnym, a na plan pierwszy wysunął się obrzęd dożynek z wieńcem i chlebem wypieczonym z nowego ziarna. Chleb w tradycji polskiej od najdawniejszych czasów uważano za dar Boga.

Do kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi, Panie - pisał na emigracji Cyprian Kamil Norwid. W naszej kulturze chleb i sól często występują jako ważne atrybuty w wielu różnych zwyczajach i obrzędach. Obyczaj obdarzania i witania chlebem i solą dostojnych gości i osób bliskich na znak szacunku, przyjaźni, gościnności znany jest u nas od dawien dawna.

W ceremonii dożynkowej najważniejsze miejsce przypadało zawsze wieńcowi. Wieniec dożynkowy nazywany bywał plonem, ponieważ symbolizuje wszystkie zebrane plony oraz urodzaj. Tradycyjnie wiły go kobiety, najlepsze żniwiarki. Wieńce miały rozmaite kształty, wielkość, ozdoby. Niekiedy pleciono sześć niewielkich wieńców (jak w Poznańskiem) - osobno z pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa, grochu i orzechów laskowych. Wieńce ozdabiano kolorowymi wstążkami, złoconymi orzechami, z czasem także bibułowymi kwiatami i barwnymi papierkami. W niektórych regionach (np. w Wielkopolsce) przymocowywano do wieńca żniwnego różne wypieki obwarzanki, pierniki, figurki z ciasta.

Tradycyjnie w dniu dożynek wieniec niesie się najpierw do poświęcenia do kościoła. Ponieważ największym uznaniem cieszyli się w tym dniu ludzie pracujący przy żniwach najszybciej i najlepiej, orszak prowadzili wyróżniający się żniwiarze. Kiedy już poświęcono wieniec w kościele, kolejnym ważnym etapem uroczystości było i pozostało dotychczas wręczanie wieńca gospodarzowi dożynek.

Pisze Barbara Ogrodowska w Zwyczajach, obrzędach i tradycjach w Polsce: We wszystkich regionach Polski pieśni dożynkowe miały elementy improwizowane: docinki, kierowane do gospodarzy, dziedziców, ekonomów; śpiewano w nich też o trudzie żniwiarskim i o należnej za niego nagrodzie, czyli spodziewanym poczęstunku i zabawie, i o radości z zakończonej, wykonanej sumiennie pracy, przynoszącej wszystkim wielkie pożytki.

Później zasiadano na biesiadę do stołów ustawionych zwykle na dziedzińcu.

Po II wojnie światowej gospodarzami dożynek byli przedstawiciele władz administracyjnych różnych szczebli  -  gminnych, powiatowych, wojewódzkich i centralnych. Zachowywano w nich zawsze pewne elementy tradycyjne: uroczysty pochód z wieńcem i chlebem, pieśni dożynkowe o plonie. Dożynkom tym towarzyszyły kiermasze, wystawy rolnicze, występy zespołów folklorystycznych, zawody sportowe i zabawy taneczne.

Obecnie uroczystości dożynkowe mają charakter ludowy i religijny. Dożynki są  wyrazem kultu maryjnego. Matka Boska jest patronką wielu przełomowych momentów cyklu wegetacyjnego roślin i rolniczego trudu począwszy od Dnia Zwiastowania Pańskiego (25 marca), poprzez obchodzone dziś 31 maja święto Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, które obchodzone dawniej 2 lipca stało się dla wsi polskiej dniem Matki Boskiej Jagodnej, oraz Święto Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia), po Matki Boskiej Siewnej (8 września). Powrócił i rozwinął się praktykowany przed ostatnią wojną obyczaj urządzania dożynek parafialnych. Na Jasnej Górze w Częstochowie odbywają się największe i najbardziej uroczyście obchodzone dożynki polskie.

Bo warto, trzeba dziękować za przyczyną Matki Bożej Stwórcy za wszystko, co od Niego otrzymujemy.

Pewien pobożny rolnik został zaproszony na obiad w eleganckim towarzystwie. Zanim usiadł do stołu, chciał się pomodlić, aby podziękować za dary na stole. Gospodarz przerwał mu jednak słowami:
- To takie staromodne. Dzisiaj ludzie wykształceni nie mają zwyczaju modlić się przed posiłkiem.

Na to rolnik odpowiedział, że on taki zwyczaj ma. Ale rzeczywiście, niektórzy w jego gospodarstwie nie modlą się przed jedzeniem.
Gospodarz pokiwał ze zrozumieniem głową:
- To muszą być nowocześni, rozsądni i oświeceni ludzie. Kto to taki?

- To moje świnie – odparł rolnik.

Przynieśliśmy do kościoła przepiękne wieńce i zgromadziliśmy się na modlitwę. Ale czy w świadomości naszej jest ten akt wdzięczności Bogu za otrzymane plony? Czy zobaczyłbym kogoś kto gładzi łany rosnącego zboża, dziękując, że nie braknie mu chleba? Amen.