Z Bożego Ciała: IV ołtarzZmartwychwstanie Chrystusa możemy świętować z innymi w kościele. Możemy też świętować w hipermarkecie, robiąc zakupy na cały tydzień. Można ucztować przy stole Jezusa a można też leczyć kaca z sobotniej imprezy. Można dążyć do świętości i w niedzielę podładować akumulator w Domu Bożym, a można też utkwić na 10 godzin przed telewizorem i oglądać Złotopolskich albo fascynować się Familiadą. Można wszystko.

Naturalną potrzebą każdego katolika jest życie w Chrystusie. Poprzez to zbieramy punkty na ostateczny egzamin przed Bogiem. Dążąc do świętości, pracujemy na zbawienie naszej duszy.

Wszystko brzmi pięknie tylko spójrzmy, ile czasu w ciągu tygodnia poświęcamy na zbieranie punktów. Tydzień od poniedziałku do niedzieli ma 168 godzin, czyli 10080 minut. Ile minut z całego tygodnia człowiek jest w stanie poświęcić na eucharystyczne spotkanie z Chrystusem? Na najważniejsze ze spotkań z Synem Bożym w dniu jego zmartwychwstania. Na spotkanie, które punktowane jest co najmniej podwójnie. Niedziela jest szczególnym dniem dla każdego katolika. Jest dniem, w którym spotykamy się z Jezusem w jego domu, w kościele. Zaprasza nas do swojego stołu i chce się z nami podzielić wszystkim co ma, całym sobą. Pragnie dodać nam sił do życia w świętości przez cały kolejny tydzień. Ładuje ludzkie serce słowem Bożym, daje mądrość do zrozumienia bezinteresownej miłości drugiego człowieka i chce się z nami podzielić radością z pokonania grzechu i szatana, ze swojego zmartwychwstania.

Testament, jednego z największych dyrygentów operowych świata, prof. Toscaniniego, który zmarł w roku 1957. Miał on idealny słuch i był tak utalentowany, że z pamięci dyrygował orkiestrą wykonującą muzykę do trzydziestu kilku oper. Dyrygował najpierw we Włoszech, a potem w USA, gdzie zmarł. W swoim testamencie pozostawił trzy prośby:

- by pochowano go we Włoszech, na wiejskim cmentarzu, w rodzinnej wiosce, obok rodziców
- by jego pogrzeb był skromny i prosty
- by każdego roku, w rocznicę jego śmierci, odprawiono Mszę św. za spokój jego duszy.

A cenił ją sobie tak, że - jak mówił - nie opuścił niedzielnej Mszy św. nigdy w swoim życiu. Jego prośba została spełniona: przewieziono go do Włoch, do jego rodzinnej wioski, gdzie w pogrzebie uczestniczyło jednak tysiące ludzi, a w czasie Mszy św. odprawianej za spokój jego duszy śpiewały najlepsze chóry operowe świata.

Czy i my tak patrzymy na Mszę św., czy ją sobie naprawdę cenimy? W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy, że w niedzielę oraz inne dni świąteczne nakazane, wierni są obowiązani uczestniczyć pobożnie we Mszy św.

Obyśmy się starali coraz lepiej poznawać Mszę św., coraz pobożniej w niej uczestniczyli. Obyśmy Mszę św. naprawdę ukochali.